Boże co miałam za tydzień. Koszmar jakiś i serwis czary.pl, który z nabożeństwem przeglądam każdego poranka powinien mi odszkodowanie wypłacić za puste obietnice i zwodzenie mnie obietnicami awansu, pieniędzy i niewiadomoczego. Może w ogóle powinnam żyć z tych hipotetycznych odszkodowań zamiast się użerać z debilami. Ale po raz kolejny pomyślałam, że znowu będę jak Robert Lewandowski i się nie poddam, mimo że z marzeń o World Cupie raczej nici. Raz już tak miałam, jak złamałam nogę, a wcześniej Robert złamał nos i nie płakał oraz się nad sobą nie użalał, tylko założył maskę i grał dalej. Więc rownież założyłam maskę i gram dalej, z taką refleksją, że im więcej człowiek się wypierdala tym łatwiej się potem podnosi.
Potem obejrzałam 77 zdjęć z Poznania z lat 90-tych. Jezu. Od zdjęcia numer 15 płakałam jak bóbr. Zwłaszcza przy zdjęciu pierwszego poznańskiego McDonalda. Przecież pamiętam jak go otwierali i że tłumy były i sensacja i ojezu. Wszyscy przyszli zjeść amerykańsko bułkę z klopsem. Potem widziałam podobne zjawisko raz jeszcze, jak w Dublinie IKEA otworzyli i japierdole co się działo. Kolejka po hot dogi była dłuższa niż liczba Brytyjczyków aplikująca o irlandzki paszport przed brexitem. Twinsówny wtedy miały raptem dwa miesiące i w ogóle w tej ikei obok kolejki po hot dogi stała druga, do naszego wózka i omg ARE THEY TWINS i ARE THEY IDENTICAL. Jeszcze bardziej potem miałam taki tshirt z odpowiedzią na wszystkie głupie pytania, jakie mi zadawano ochnaście razy dziennie. Do marketu z dzidziusiami po chleb szłam, to wracałam dopiero jak na facebooku PM zdjęcia wstawiał, że zaginęłam, podczas gdy ja w tym czasie po prostu stałam obok półki z mielonym i cierpliwie tłumaczyłam, że YES, THEY ARE NATURAL. Ogólnie to te starsze irlandzkie panie co nas zawsze zaczepiały nie były wściekłymi moherami z gatunku ALE DLACZEGO CÓRECZKI NIE NOSZĄ CZAPECZEK, SZALICZKÓW I RAJSTOPEK i w zasadzie miło było być przez te pierwsze lata lokalną celebrytką, bo potem niewiadomo czemu wszystko się skończyło i dzisiaj nikt już nas nie zaczepia.
Piszę tę notkę po jednym zdaniu na dzień. Obstawiam, że w okolicach kwietnia będzie gotowa. W poniedziałek lecę do Poznania i niby się cieszę, ale nie wiem czy się cieszę, bo jestem strasznie ostatnio rozpieprzona i wąchałam plastikowe kwiaty wczoraj.
Plus w Poznaniu na przystanku autobusowym zaginął student i to już mnie w ogóle rozpierdala bo co się z nim stało. Wyparował? Siedział tam, siedział i siedział i nagle został po nim tylko telefon. I teraz się będę bała koło tego przystanku przechodzić bo akurat wiem, gdzie on jest. Przystanek, nie student.
Zimno jest i pani kierowniczko jak jest zima to musi być zimno, ale ile można. Tegoroczny styczeń trwa już pół roku, przysięgam. Codziennie rano sprawdzam czy JUŻ JEST OSTATNI JEGO DZIEŃ i codziennie rano NIE JEST. To nie jest normalne. Potem za to czerwiec będzie trwał trzy godziny.
Koleżanka z Polski zgłosiła pretensje, że dlaczego ja w ogóle zawsze przyjeżdżam zimą i sama nie wiem, ale pewnie dlatego, że w lutym bilet tam i nazad kosztuje pindziesiąt euro, a latem pińcet. Nie mam pińcet. Plus i tak będę cały czas siedziała w centrum handlowym, gdzie pora roku będzie mi totalnie obojętna. Albo będę jadła i też będę miała w dupie czy jest lipiec czy październik. I kogiel mogiel 3 zaliczę, a w kinie to doprawdy w ogóle nawet nie wiadomo czy jest dzień czy środek nocy.
No nic drogi pamiętniczku, może metoda zdania na dzień nie jest najgorsza, nawet jeśli potem te zdania razem do kupy nie mają sensu. Plus zawsze mam cel taki, że napiszę min 600 słów, a tu dzisiaj tylko 612 i co teraz. O, wiem, czekajcie. Sdk nn vs gb ekjflsjd skjfl klfkj. Ksjfks sk s. Kdja. Kjf jk tghi4j39ru9. Wy da jhne. Aw7 ey9u39. sn b cj shno. Die k-t o[ ee eij. Diojeo jor wek dijoi em2394 no eorgjreoij ib 2je rk3t54 p4 0k- k- -j 40f efeoi gjreoijd n ieo ieo woi eur. Qwoi ur39 ujf0 erin iroeiu otri jow eioir joij eo eq92 29jf o qp owi203. =-2w oeuf j93 q0 92ue e0we i29u 28u 39 sa jriq. Oi 4qi 93i5 hq lfk jt i45 i3 qjdlk ajsfr4 qksj qw2ui kojeou3j
Nie mam siły na nic co oznacza, że przesilenie wiosenne już nadchodzi i nie opuści mnie, tradycyjnie, aż do września. 708 słów, czuwaj.