Z okazji tego, iż dzidziusie skończą jutro 11 lat, przypominam kultową dla mnie notkę z lutego 2009, z pamiętnego usg.
„rano zadzwonili do zlobka, ze ospa
ospa fajnie, super
julka niech se ma, ale ja nie mialam, nie?
po wpisaniu w google ciaza + ospa dostalam lekko zawalu, wiec dzwonie do szpitala i mowie OSPA, HILFE!!!!
i ze wizyte mam dopiero za miesiac
pani jaki miesiac, przychodz pani natychmiast, zrobimy badanie krwi, jak nie ma odpornosci, to cos damy (masc na strupy????)
poszlam, wzieli krew do badania, przy okazji sprawdzili wyniki badan sprzed dwoch lat i mowia, ze ok, odpornosc jest.
no ale jak pani juz przyszla, to moze paniom lekarz jeszcze zobaczy
pff spoko
poszlam, siedze, macham nozkami, bo mi zwisaja z kozetki
macham sobie tymi nozkami nie?
pani doktor przyszla
zmierzyla cisnienie
„miala juz pani usg?” taaaa, spoko w dwunastym tygodniu, wszystko bylo ok
„no to niech sie pani polozy”
(w gabinecie byla maszyna do usg, nowosc, bo przy rutynowych wizytach z julka skanow nigdy nie robili)
leze, a lekarka jezdzi mi glowica usg po brzuchu
jezdzi i jezdzi
tydzien tak jezdzi
i nic nie mowi
(dziecko w srodku jest, bo widze, nie?)
w koncu odlozyla to usg, wziela mnie za reke i bardzo, bardzo spokojnym glosem spytala:
„DID SOMEBODY TELL YOU YOU’RE GOING TO HAVE TWINS?”
NIE KURWA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
NIE
NIKT MI KURWA NIE POWIEDZIAL!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
dobrze, ze lezalam, nie?
nastepne pol godziny plakalam w objeciach lekarki
26 lutego, w samiutkie poludnie, dowiedzialam sie ze w brzuchu nie mam jednego pyszczocha
MAM DWA
i nie ma zmiluj, widzialam je na wlasne oczy
widzialam dwie glowki, dwie pary rak i nog
dwa kregoslupy
(2 tyg temu widzialam pojedynczo, DON’T ASK, moze po prostu WZROK MI SIE POGORSZYL I CIERPIE NA JAKAS DOUBLE VISION ALBO CO)
dobrze, co ja pisalam ostatnio?
ze niewiele dzieli mnie od tego momentu gdy mozna usiasc i odpoczac?
ze mam pozytywny plan na nastepna pieciolatke?
Panie Boze wybacz mi, ze czuje rozpacz, a nie radosc. Ze nie umiem sie cieszyc, chociaz wiem ze powinnam. Ze opcja stres uruchomila mi sie ze zdwojona intensywnoscia. Ze nie wiem jak sobie poradzimy, skoro juz teraz czesto brakuje nam pieniedzy. Ze po prostu nie umiem, nie potrafie sobie wyobrazic ani kawalka swojego zycia po wrzesniu AD 2009.
od 12:00 siedze i placze
jestem w proszku
moze gdyby zalac mnie wrzatkiem, to pozbieralabym sie do kupy?
to ja w zasadzie tyle
gdyscie mieli jakies plany na zycie, to nie informujcie o nich nikogo.
bo jak sie je trzyma w glowie, to jest szansa na to, ze nikt sie nie dowie i ich nie pokrzyzuje
i nie pocieszajcie mnie, nie
zamierzam dramatyzowac jak tutek przez nastepne 5 miesiecy
(plus narzekac przez kolejne 3 lata)
naprawde nie wiem co zrobie z tym stadkiem pyszczszkow jak bede miala wrocic z macierzynskiego do pracy. chyba je na grafton street z koszyczkiem na drobne posle, zeby zbieraly sobie na chlebek. Bo na zlobek x 3 za chuja nie bedzie nas stac.
no
to ja na dzisiaj tyle
bez odbioru
(jutro maja do mnie zadzwonic ze szpitala i umowic na dokladne ugs. Pierdole, nie ide. Odkryja trzecie dziecko i co wtedy???????)”
P