Ponieważ 18. rocznica nalotu na Wyspę zbliża się wielkimi krokami, poniżej przestawiam listę porad, których dziś (z perspektywy prawie dwóch dekad poza granicami Polski) udzieliłabym sobie samej na chwilę przed wyjazdem, gdy w towarzystwie rodziców i psiapsiółek stałam, niczego nieświadoma, na peronie pierwszym poznańskiego dworca, czekając na pociąg do Berlina i nie mając zielonego (nomen omen) pojęcia, że oto dostałam od losu prezent stulecia i zaczynam swoje życie numer dwa.
Pomijam grobowym milczeniem to 18 lat, bo doprawdy. Trochę tak, jakbym w tym czasie urodziła, odchowała i doprowadziła do pełnoletności jakieś dziecko. Dziwnie mi z tym. Oraz gdzie to dziecko.
Tak więc, nie zaczynając zdania od więc, zaczynam:
Po pierwsze
Nie bój się. Uwaga, powtarzam bo to najważniejsze:
NIE BÓJ SIĘ!
Nie bój się niczego. Nie bój się pytać, błądzić, prosić o pomoc, nie wiedzieć, mylić się, pytać po raz kolejny i jeszcze raz. Nie bój się źle mówić w obcym języku, bo szybko się przekonasz, że prawie każdy (włączając w to tubylców) mówi w nim niepoprawnie. Nie bój się mówić, że nie rozumiesz – słówka, którego ktoś użył, slangu, akcentu, zadania do wykonania w pracy lub dokumentu nad którym musisz pracować. Tysiąc razy lepiej jest się przyznać, że się czegoś nie umie lub nie rozumie, zamiast brnąć w zaparte i nie mieć pojęcia co dalej robić albo, co gorsza, robić to źle! Tubylcy podchodzą z dużą dozą respektu (przynajmniej Irlandczycy, których rodziny również przez całe pokolenia emigrowały) do innostrańców, którzy mieli odwagę rzucić wszystko, wyjechać i chcą poznawać ich kraj, zwyczaje, uczyć się i rozwijać. Wkurwiają ich natomiast ci, którzy języka się nie nauczą, bo po co, ale za to nieustannie (we własnym języku) narzekają na irlandzką pogodę, zaopatrzenie w sklepach, ceny, budownictwo, służbę zdrowia, podatki i to, że trawa w grudniu jest zielona.
Po drugie
Ucz się wszystkiego i od każdego. Nie wymądrzaj się, że wiesz lepiej, albo że w Polsce coś się robi inaczej, szybciej i skuteczniej, nawet jeśli faktycznie tak się robi. Z jakiegoś powodu wyjechałaś, zamiast zostać, więc teraz siedź, słuchaj i obserwuj, bo takiej szkoły życia, jak mieszkanie poza granicami rodzinnego kraju, nie dostaniesz już nigdy i nigdzie. Zaakceptuj, że wielu rzeczy nie wiesz i nie obrażaj się jeśli ktoś cię poprawia lub usiłuje czegoś nauczyć, nawet jeśli wydaje ci się, że już to umiesz albo że zrobiłabyś to lepiej. Bądź otwarta na każde nowe doświadczenie.
Po trzecie
Nie izoluj się. Nie zamykaj w gronie Polaków. Gdy będziesz po tysiąc razy słyszeć te same pytania skąd jesteś, dlaczego wyjechałaś i czy podoba ci się w nowym kraju – nie irytuj się, tylko odpowiadaj – tubylcy nie chcą cię wkurwić, tylko są ciekawi. Od tego co i jak odpowiesz będzie zależeć to jak zaczną postrzegać ciebie samą, ale jednocześnie wszystkich twoich ziomków. Sama też bądź ciekawa i pytaj ich o wszystko – będą wniebowzięci mogąc ci wytłumaczyć zasady gaeilc football albo objaśnić kim była święta brygida i dlaczego wiosna w ich kraju zaczyna się 1 lutego.
Po czwarte
Nie oceniaj nikogo i niczego. Nigdy. Nie krytykuj kraju, który cię przyjął z otwartymi rękami i dał pracę. Nie nabijaj się z mieszkańców, z ich wad, nawyków i przyzwyczajeń. To ty jesteś tu gościem, a oni są u siebie, nie odwrotnie. Nie podoba ci się – granice nadal stoją otworem (no chyba, że wyemigrowałaś do UKa…)
Po piąte
OSZCZĘDZAJ i planuj. Nie przepierdalaj całej wypłaty (zwłaszcza na początku) na kosmetyki, sukienki i guinessa. To nie Polska. W 9 przypadkach na 10 nie masz tu ani takiego zaplecza ani wsparcia, jak w domu u mamy. Nie rzucaj niefajnej pracy po miesiącu, tylko daj sobie czas żeby się oswoić i ochłonąć. Nie podejmuj żadnych pochopnych decyzji. Nie panikuj jak wszystko cię przerasta i przeraża, to normalne. Zawsze miej plan B. Nie pożyczaj pieniędzy. Nikomu ani od nikogo.
Po szóste
W miarę szybko zdecyduj się, czy zostajesz czy wracasz. Życie jedną nogą tu, a drugą tam wykańcza, bo tak naprawdę nie ma cię mentalnie nigdzie. Jak się zdecydujesz, będzie ci łatwiej uporządkować to co ważne i cieszyć się tym, co tu i teraz, pod warunkiem że nie będziesz patrzeć ciągle wstecz i rozkminiać co by było gdyby. Bądź jednak świadoma, że czegokolwiek nie postanowisz, to i tak zawsze będziesz rozdarta między tam a tu. I zawsze będziesz tęsknić. Jak już podejmiesz decyzję i wpadniesz w depresję, że zostałaś wygnańcem niczym Tom Hanks w Castaway to przypomnij sobie, że każdą decyzję w każdym momencie można zmienić.
Po siódme
Korzystaj z tego, że jesteś tam gdzie jesteś. Podróżuj. Zwiedzaj. Interesuj się. Nie siedź na dupie i nie oglądaj polskiej telewizji, tylko idź do nowej szkoły, zapisz się na kursy celtyckiego szydełkowania lub robienia irlandzkiej pasty twarogowej. Poznaj rodzimą kinematografię. Próbuj lokalnego jedzenia, pij lokalne piwo. Celebruj lokalne zwyczaje. Siedź w pubie, chodź na mecze. Zapoznaj się z historią i kulturą miejsca, w którym żyjesz – są fascynujące. Zastanów się co chciałabyś zrobić, planując wakacje w kraju, w którym mieszkasz – i rób to!
Po ostatnie
DOBRZE SIĘ ZASTANÓW CZY CHCESZ WRACAĆ, zwłaszcza jeśli lubisz swoje nowe miejsce na ziemi. Nie naprawiaj tego co nie jest zepsute. Stworzenie od zera życia na obczyźnie to ogromny wysiłek – i jeśli się opłacił, nie poddawaj się zbyt szybko, zwłaszcza gdy ogarnie cię melancholia i tęsknota za dzięcieliną i świerzopem. Pamiętaj, że grass is always greener on the other side, a nostalgia całkowicie odwraca percepcję – to co doprowadza cię do furii na miejscu – zacznie wzruszać i rozczulać w sekundzie, w której dotkniesz polskiej ziemi po powrocie.
Podpisuję się wszystkimi czterema pod Twoim postem 🙂 – mnie 27-go kwietnia stuknie 23 rocznica na Wyspach. Kiedy to zleciało?
PolubieniePolubienie
ej, to Twoje dziecko juz ladnie odrosniete!
PolubieniePolubienie
Dziękuję Ci za ten wpis. Jestem akurat w dołku, a mieszkam w Holandii i zastanawiam się co dalej. Dodam, że przyjechałam tutaj z Norwegii i nie mogę tego odżałować. Sama nie wiem gdzie chcę mieszkać i ciągle się nad tym zastanawiam. Twój tekst uświadomił, że nie warto. Przyjechałam tutaj i mieszkam więc chyba czas przestać się użalać na sobą i tym co było. Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
A ja dziękuję za ten komentarz i życzę powodzenia! Daj sobie czas, zanim cokolwiek postanowisz, a w miedzyczasie podziwiaj tulipany ❤
PolubieniePolubienie
Eh, jak zawsze w punkt. A masz jakies zlote porady na lekka depresje pozimowa? Bo zwariuje !
PolubieniePolubienie