Już za 4 lata, już za 4 lata…

No muszę, muszę coś na ten temat napisać, zamknąć jakoś ten temat, a nie udawać, że nic się nie stało, bo się stało.

I boli.

Bez sensu i irracjonalnie, ale – jak mi to kiedyś powiedziała Julka, (po przecięciu się kartką papieru) – małe rzeczy bolą najbardziej.

Boli, że przegrali, boli jak przegrali. Boli, że dałam się nabrać, jak (prawie) wszyscy, że naprawdę uwierzyłam w ten (minimum) pożal się boże ćwierćfinał. Nikt mnie nie musiał przekonywać, nikt mojego prywatnego balonika za mnie nie nadmuchał, wszystkie mecze oglądałam na własne życzenie, dobrowolnie i z zapartym tchem. Tak, przyznaję, PM co i rusz wylewał na mój rozgorączkowany łeb kubeł zimnej wody, wytykając ich błędy i mówiąc: PATRZ JAK ONI GRAJĄ, ale kto by go słuchał.

Boli, że nie umieli – chociażby jak Niemcy – powiedzieć że byli żałośni i że zasłużyli na to, co ich spotkało, tylko do końca i bez sensu się upierali, że przecież tak bardzo się starali i tak dobrze byli przygotowani. 

Boli że odszedł Nawałka i że zakończyła się jakaś era, boli krytyka Lewego i najbardziej  chyba boli postawa naszego kapitana. Jakby w dupie miał, choć przecież nie ma. Nie wierzę. Ale na konferencjach kamienna twarz. Zero emocji. Trener ma rację. Byliśmy dobrze przygotowani. Nikt do mnie nie podawał.

Robert, naprawdę?

Kamil z Łukaszem zabrali ci piłkę i nie chcieli się bawić?

Wszyscy są winni, tylko nie Ty?

ZNOWU?

IMG_3139

W końcu boli, że następnym razem już nie dam się nabrać. Nie dam się wkręcić, przekonać, ponieść fali, ogarnąć zbiorowemu entuzjazmowi. Nie uwierzę, choćbyście chłopaki na głowie stawali i wygrali w październiku z Portugalią 12:0.

I tak mi z tego powodu smutno. Że wyszłam na durnia, a taki PM nagle wyszedł na niewiadomo jakiego ZNAWCĘ FUTBOLU, który to wszystko przewidział.

I nie pomaga mi, że Niemcy nie wyszli z grupy (no dobra, to trochę pomogło) ani że Cristiano musiał spakować żel do włosów i pojechać do domu. 

Na palcach jednej ręki mogę policzyć ile razy spełniają się moje małe, przyziemne marzenia. Jedno się spełniło – jest lato stulecia. To może albo lato albo Mundial?  Albo rybki albo akwarium. Tak jak w tym tekście, że w związku należy wypunktować trzy rzeczy, które liczą się dla nas najbardziej i ich szukać w partnerze, zamiast domagać się opcji all inclusive i żeby druga połówka była dżordżem klunejem i perfekcyjną panią domu w jednym.

Może życie wyklucza all inclusive i jest tylko opcja nocleg w pokoju wieloosobowym albo wersja – nocleg ze śniadaniem (tosty, dżem i płatki, nie że szwedzki stół). A jak się nie podoba to spierdalaj i śpij pod mostem? 

I jeszcze boli to o czym pisałam w notce poniżej – „na samą myśl, żę oni tam wyjdą i pójdą walczyć…” Nie wyszli walczyć, a ja naprawdę nie rozumiem dlaczego, chociaż bardzo chcę, bo gdybym jakoś potrafiła to zracjonalizować to może doszłabym z tym wszystkim do ładu. Nie zagraliśmy dobrze, bo Szczęsny z Krychą porozwiązywali nam dla jaj sznurówki. Dostaliśmy rozwolnienia po rosole z perliczką. Adam nie pozwolił nam wieczorem obejrzeć „Na Wspólnej”. Nie wiem, cokolwiek, zamiast „Byliśmy dobrze przygotowani”.

Oczywiście wiem, że to tylko futbol, że powinnam sobie życzyć aby do końca życia spotykały mnie tylko takie dramaty i że dzieci w Afryce głodują. Ale ten upadek z mundialowego konia był bolesny i nic na to nie poradzę. Pozostało tylko (aż) gorące irlandzkie lato, nieodległe wakacje w Portugalii, w trakcie których nie będę przynajmniej znowu musiała oglądać ręczników z Ronaldo całującym puchar i pierwsza od lat możliwość pełnego naładowania baterii przed jesienią. A za 4 lata… 

5 myśli w temacie “Już za 4 lata, już za 4 lata…

  1. Zenada. To czuje jak mysle o tym, jak grali. A kiedy ogladam kolejne mecze i widze jak inni pilkarze, inne druzyny walcza do ostatniej sekundy… Wstyd mi.
    Lewandowski powinien sie schowac do mysiej dziury i zrezygnowac z bycia kapitanem. W dupie mu sie poprzewracalo od marzen o zmianie klimatu.

    Polubienie

  2. Piszę dopiero teraz, ale wciąż uważam, że fakt, że w ogóle trafiliśmy na ten MUndial, to była jakaś pomyłka. W porównaniu z grą Kolumbii, Chorwacji, Japonii czy nawet Islandii, polska drużyna narodowa, to byli 30 latkowie z korpo, kopiący piłkę w szczytnym celu, ale jednak niezbyt ze sobą związani. Na takie turnieje powinny jeździć drużyny i młodzież, głodna sukcesów, jak Mbappe, a nie syte tłuste koty, jak Lewandowski, Krysia, Neymar, którzy pojechali oto do domu.
    Nie warto się przejmować, co smutniejsze, trzeba przejść do porządku dziennego nad faktem, że nie mamy drużyny, tylko zbiorowisko niezgranych chłopaków

    Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s