Boże boże, znowu piątek i znów nic nie napisałam. Na swoje usprawiedliwienie drogi pamiętniczku mam to, że nagle wtem w środku tygodnia przypomniało mi się, że przecież w czasie w którym zaniechałam pisania blogaska zrobiłam mnóstwo rzeczy, które w zasadzie można jakoś sensownie wykorzystać. Kurs masażu np zrobiłam. Dwa w zasadzie, z czego ten zasadniczy trwał rok, a uzupełniąjcy 2 dni. Kurs robienia mydełek zrobiłam. Na kursie masażu było naprawdę paradnie bo musiałam się nauczyć na egzamin wszystkich kości i mięśni człowieka po angielsku. Nadal coś pamiętam. Np mój ulubiony mięsień na szyi sternocleidomastoid. Albo że w human body jest 206 kości.
Szczerze mówiąć uważam, że każdy powinien się o tym uczyć, bo przynajmniej potem jak się łamie nogę, to wiadomo od razu o ktorą kość chodzi. Albo jak coś człowieka boli, to bez googla można sobie ślicznie zdiagnozować każdą chorobę.
Więc przypomniałam sobie, że przecież to umiem, cały ekwipunek do masowania w domu mam i można by reaktywować stronę na fejsbuku, jebnąć jakąś reklamę i poczekać co się stanie. No i stało się tyle, że recesja w Irlandii musi już być over, bo klientki nadleciały gromadnie, że one bardzo chcą. Nie narzekam, zawsze bardzo lubiłam masować . Praca ciężka fizycznie, ale bardzo relaksująca, wbrew pozorom nie tylko dla masowanego, ale dla masażysty też. Cisza, spokój, ładnie pachnie, łagodnie plumpla muzyczka, nie dzwonią telefony, a szef się nie drze, że deadline za pieć minut i gdzie jest prezentacja. W dupie. Klientka po masażu zrelaksowana i szcześliwa, nie awanturująca się. Dobrze. Mydełkami też się zajmę i otworzę firmę „Mydło i powidło. Katarzynex i społka”.
Zastanawialiście się w ogóle jak pokierowalibyście swoim życiem, gdyby była szansa cofnać się do maturalnej klasy? Bo ja się często zastanawiam. Poszłabym jeszcze raz na ten marketing czy nie? Gdybym nie poszła, gdzie bym poszła? Na AWF? Anglistykę? A może wtedy cały ciąg zdarzeń, które doprowadziły do wyjazdu do Irlandii nie zasitniałby i nie siedziałabym dzis w dublińskim biurze, gapiąc się na morze za oknem. Może pracowałabym jako pani higienistka w podstawówce.
Wyniki krwi przyszły, za wysoki cholesterol, reszta w normie więc nie wiem co mi jest. Wygooglałam naprawdę wszystko i mam objawy wszystkiego. Głownie obwiniam niewyspanie, ale naprawdę nie umiem chodzic spać o 9 wieczorem, kiedy wszyscy w domu, łącznie z kotem, bawią się i imprezują, nikt nie jest zmeczony i mamo o co ci chodzi, nam się nie chce spać. Mnie też się zresztą nie chce. Rano mi się chce, kiedy oczywiscie wszyscy (łącznie z kotem) śpią jak zabici, podczas gdy ja obijam się w półmroku od sprzetów AGD, usiłując nałac sobie kawki do termosika.
Poza wynikiami krwi przyszełd W KOŃCU sierpień, który w Irlandii jest pierwszym dniem jesieni, ale doprawdy kij z tym, biorę jesień w tym roku w ciemno i bez marudzenia, że mokro i piździ (przypomnijcie mi w listopadzie). Lewy z Bayernem zagrali juz 5 meczów towarzyskich z czego 4 przegrali, wiec nie wiem.
Oraz urlop mam za dwa tygodnie, o którym zapomniałam, że go wziełam, potem sobie przypomniałama i uznałam że wziełam go bez sensu, bo i tak nigdzie nie jedziemy, a teraz dzieki ci panie boże, że go wziełam, bo przynajmiej się położe i tak przeleże do września.
Troche mi smutno, bo i rok i dwa lata temu w sierpniu jechałam do Zakopca, ale co zrobić . Lubie to głupie Zakopane i Krupówki, co Wam poradzę. Nad Morskie Oko można iść o 7 rano i nikogusko tam wtedy nie ma. Od 10 dopiero robi się bajzel. No nic.
Jutro kot do szczepienia, więc chyba już teraz należy zacząc usypiać jego czujność, w kwestii, że klatka stoi tylko tak, od niechcenia, bez żadnych niecnych planow. Można wchodzić i wychodzić. Kot co prawda gupi nie jest, wiec raczej się nie nabierze, co skończy się upychaniem go do klatki kolanem oraz tygodniową urazą i odwracaniem mordy w drugą strone, gdy bedziemy usiłowali go pogłaskać .
Plus znowu nie wiem co na obiad.
O, i już wiem. Prosze mi tu ładnie napisać jakimi fajnymi kremikami się smarujecie, bo zeszłoroczny zapas z zakopca własnie mi się wyczerpał i bedę musiała się zaopatrzyc w październiku. Ze swojej strony, ze wszystkich ochnastu kremow które wtedy przywiozłam najpardziej podeszła mi ziaja awokado (po tym, oczywiscie, jak już się pogodziłam że po 40+ kremy i tak gówno dają i żeby mieć gładką buzie należałoby sie położyć na poligonie i poczekać aż przejedzie nam po twarzy czołg), ale może jest coś jeszcze.
Na chroniczne zmeczenie lykam witaminki z grupy B, pomaga. A kremiki ukochanej marki Artistry – Hydra-V oraz youth xtend. Zero uczulen, zero skutkow ubocznych ktore mialam po innych nawet z gornej polki. Warto sprobowac.
PolubieniePolubienie
Dziekuje :*
PolubieniePolubienie
A ja uwielbiam Ziaję z vit C. I na dzien i na noc, ale najbardziej to esencję rewitalizującą (coby to nie znaczyło)
PolubieniePolubienie
Ja się wkręciłam w olejki, kupuję w Ministerstwie Dobrego Mydła, ale żadnych innych nie próbowałam. Ten z pestek malin ma naturalny faktor przeciwsłoneczny, śliwkowy pachnie marcepanem, a wczoraj napoczęłam z opuncji, ma być hit, we’ll see. I teraz mi jakoś z kremem (Korres, fajne kremy) łyso. A przed olejkiem hydrolat różany na twarz, żeby się rozprowadziło, uwielbiam. Ach, a przy okazji, gdybyś oczywiście kupowała, to weź i peeling śliwkowy. Dżizas!
PolubieniePolubienie
Krem garniera hydrocośtam. W zielonej tubce. 14 pln kosztuje aż. Nie da rady użyć innego bo mi sie cera buntuje.
PolubieniePolubienie
Retinoidy + filtry przeciwsłoneczne. (Więcej o tych pierwszych tu: http://www.biochemiaurody.fora.pl/retinoidy,4/ Forum stare, ale wiedza wciąż aktualna). Do tego serum z wit. C – można kupić składniki na Biochemii Urody i robić samodzielnie; ale ja np. nienawidzę robić rzeczy, które przypominają gotowanie, więc kupuję gotowe, z firmy Auriga. Do tego zestawu nawilżanie, np. takie serum od Babuszki Agafii: https://www.ceneo.pl/26519105
PolubieniePolubienie
Dziękuje. Już mi ktoś polecił te Biochemię Urody i siedzę tam od trzech dni 🙂
PolubieniePolubienie
Dajcie coś na hiper suchą skórę twarzy bo zaraz zacznę zdzierać ją pumeksem – żadne hydrośrydro kremiczki nic nie dają 😦
PolubieniePolubienie
Sis Ty przed przerwą chwaliłaś olejek arganowy. Jestem ciekawa co z perspektywy czasu powiesz o jego skuteczności.
Ja do kremu na dzień dodaje kwasu hialuronowego, a wieczorem olejek(obecnie nasiona truskawki) wymieszany z sokiem z aloesu.
Potwierdzam- serum Auriga bdb! Bardzo fajne są też zestawy Sesdermy (jak sie upoluje w promo to cena nie zabija) z kwasem hialuronowym, witaminą C i retinolem.
PolubieniePolubienie
ja sobie w Rossmanie kupiłam, po taniości, taki zestaw Hada Labo, Lioton i serum, po 30 zł z groszami każde i sobie to nakładam pod kremik. Używałam Clarinsa, efekt porównywalny, cenowo jakby 1/5.
A kremik już niestety nie po taniości, Yonelle niebieski http://yonelle.pl/produkt/biofusion-krem-naprawczy-3c/
ale robi mi z paszczy mistrzostwo świata.
I starcza na długo, tylko niewygodny w podróżach
PolubieniePolubienie