Czy mąż Ci POMAGA?

Jedna z niewielu juz rzeczy, które wciąż doprowadzają mnie do białej gorączki w fioletowe kropki jest marudzenie kobiet, że MĄŻ IM NIE POMAGA W DOMU.

Kiedyś, gdy byłam młodsza, z równowagi wyprowadzało mnie prawie wszystko, ale z czasem uświadomiłam sobie, że to bez sensu, bo tępego społeczeństwa do zmiany zdania, poglądów i zdjęcia profilowego na fejsbuku nie przekonam, a co jeśli z każdym wkurwem skracam sobie życie? O 27 sekund na przykład. I co, jeśli w tych 27 sekundach, w przyszłości skreślę szóstkę w totka? Hm? Kto mi odda kasę?

Wracając do tematu to co i rusz natykam się w necie na żale i płacze, że on nie pomaga, a ona nie ma na nic czasu, bo dzieci, praca i dom, wszystko na jej głowie. Serio, jak to widzę to mam ochotę zakładać infolinię, gdzie te umęczone kobiety wysyłałyby SMSa „NIE POMAGA”, a ja bym im tłumaczyła DLACZEGO.

Majątek bym na tych SMSach zbiła.

Kobiety.

Mówiłam to tysiąc razy i będę mówiła i pisała kolejne sto tysięcy aż mi się tusz w klawiaturze wyczerpie.

Same to sobie robicie.

Na własne życzenie.

Wasz facet, wbrew pozorom, nie jest rzadkim gatunkiem gada na wymarciu, który bezwzględnie nie może dotykać ścierki ani proszku do prania bo mu kończyny odpadną. Gość w Waszym łóżku to współuczestnik zbrodni, którą popełniłyście, wiążąc się z nim, zakładając komórkę społeczną zwaną rodziną i powołując na świat dzieci. Może nie uwierzycie, ale on sika do tego samego kibla co Wy, brudzi te same naczynia i zagraca tę samą przestrzeń. Przestrzeń, którą potem WY potem, wkurwione, sprzątacie. Wyrok, który odsiadujecie same, mimo że on Wam pomagał w przestępstwie.

Niemal każdy z partnerów moich koleżanek ma jakieś hobby. Mój też ma i god bless. Lepiej że się czymś interesują niż mieliby leżeć pijani pod stołem. Tyle, że te ich hobby to pytony, które pożerają lwią część czasu, nie przeznaczonego na pracę. Wieczory. Weekendy. Urlopy. Oni wychodzą, uskuteczniać hobby, a my – ze ścierą w ręku – płaczemy, że same nie mamy czasu na – nie wiem – dzierganie gobelinów. Dlaczego. Dlaczego jesteśmy częścią tego samego mikrokosmosu zwanego rodzina, dzielimy mieszkanie, mamy równie absorbującą pracę zawodową i wspólne dzieci i on MA CZAS a MY NIE.

Dlaczego on czyta gazety, ogląda trzy sezony gry o tron pod rząd, gra godzinami na komputerze.

Powiem Wam, bo nie chcę żebyście cierpiały jak ja, kiedyś.

ROBI TO – BO MOŻE.

Nikt mu nie przeszkadza.

Robił to od zawsze i nikt się nie czepiał.

Mamusia wspierała i odganiała miotłą intruzów, żeby nie przeszkadzali.

Dopiero my przyszłyśmy i trujemy dupę, zamiast zająć się tymi gobelinami.

Tak, pamiętam, miałam nie być taka mądra.

Tyle że mądra jestem teraz, a kiedyś nie byłam. Nauczyłam się po 14 trudnych latach i licznych karczemnych awanturach.

Gdy poznałam przyszłego męża, skakałam dookoła niego jak debil, żeby nie uciekł, rzecz jasna.

Bardzo szybko się przyzwyczaił i radośnie korzystał z bezpłatnego B&B w Dublinie z pełną obsługą, tyle że mi po kilku miesiącach się znudziło. POMAGAŁ mi, jasne. Włożyć naczynia do zlewu.

Potem, z dziećmi, było to samo – on mi pomoże i przewinie dziecko. WTF? To jego dziecko, tak? Bardziej podobne do niego niż do mnie, więc jeśli już, to JA mogę mu w czymś pomóc.

Droga do kompromisu była trudna, żmudna, naznaczona wertepami i niejednym kryzysem. Na właściwym kursie utrzymywała mnie w zasadzie tylko świadomość tego, że człowiek, który nie bierze na siebie równorzędnej odpowiedzialności za dom, nie jest mi do niczego potrzebny. Pomagać – jeśli chce – może staruszce, która nie potrafi przejść przez jezdnię, ja potrzebuję kogoś kto na widok brudnego kibla nie będzie czekał aż przyjdzie wróżka kibluszka i posprząta, tylko weźmie szmatę i sam to zrobi.

To jest trudny i kontrowersyjny temat, przyznaję i zmiana niemożliwa do dokonania przez miesiąc. Tutaj nic nie wskóramy delikatnymi sugestiami albo fochem. Bunt i odcięcie się grubą kreską od niepozmywanych naczyń też da raczej efekt krótkofalowy. Tu potrzebne jest potężne jebnięcie ręką w stół i rozmowa o tym, że gdybyśmy chciały prowadzić hotel, to z całą pewnością byłby on zlokalizowany w dużo atrakcyjniejszym miejscu niż nasz dom.

Nie dajcie się dziewczyny, proszę. Odpowiedzcie sobie na pytanie czy gdyby Wasz partner był tylko Waszym współlokatorem, przypadkową osobą, z którą zetknął Was los, to czy też tolerowałybyście cały ten bajzel? Rozumiem wszystko, naprawdę, że Misiek ma ciężką pracę, stresujący zawód i głupiego szefa, a Wy przecież TYLKO siedzicie w domu. Ale mimo wszystko to Wasz – nie jego – dzień pracy trwa 24h na dobę i wymusza wstawanie w nocy, bycie lekarzem, kucharką, artystą estradowym, organizatorem przyjęć, kierowcą, mediatorem, psychoanalitykiem i zaduszaczem kryzysów w zarodku. To WASZ, nie jego szef wybucha płaczem w trakcie meetingu, rzuca się na podłogę gdy nie dostanie na lunch tego co chciał, pluje marchewką, wywala miskę z jedzeniem, sika w majtki i zadaje najbardziej absurdalne pytania, na które odpowiedzi próżno by szukać w Wikipedii.

Misiek przychodzi po szychcie do domu i jest zmęczony, a co z Wami? Byłyście w tym czasie na rejsie parostatkiem?

Nie namawiam Was do buntu (nie, wcale), tylko z doświadczenia wiem, że ten brudny kibel, który na początku dla świętego spokoju umyjecie same, z czasem osiągnie rozmiary wyrzutni rakietowej w NASA. Nie chcecie czekać aż ona wypali, serio.

A poza tym – gobelin sam się nie zrobi.

(Przepraszam z całego serca Panów, którzy jakimś cudem przeczytali ten teks i znienawidzili mnie od pierwszej linijki za generalizowanie i wrzucanie wszystkich do jednego worka. Wiem, wiem, że nie każdy z Was to fleja, która każe po sobie sprzątać, przykładem niech będzie mój mąż, który przed Bożym Narodzeniem zabrania mi robienia porządków bo twierdzi, że NIE UMIEM).

9 myśli w temacie “Czy mąż Ci POMAGA?

  1. tez mnie malo co tak wyprowadza z rownowagi, jak slowa „pomoglem ci, umylem naczynia” czy cokolwiek innego… i ze jeszcze chlop za to oczekuje pochwaly, pomnika i uwielbienia… no kurw…. wielbic ich trzeba, przypadkiem zlego slowa nie powiedziec, bo sie zamkna w sobie i beda miec traume do konca zycia… a ja nie umiem i zawsze cos palne i jeszcze mam takiego w domu, co „sprzatac nie lubi”… a dla mnie to oczywiscie jest to tym hobby uwielbianym… i kiedy juz skoncze to swoje hobby calymi dniami uprawiac, to nocami siadam do komputera, bo jeszcze tak sie sklada, ze sam ten ksiaze zasrany na bialym koniu chalupy nie utrzyma i siedzac w domu z dzieckiem na tych slawetnych wakacjach, zarywam 6 z 7 nocy w tygodniu, kiedy malzonek smacznie spi…

    nie wiem, jak dalas rade wyegzekwowac inaczej, chyle czola i podziwiam… ja sie chyba poddalam

    Polubienie

  2. no cóż… jestem mężatką od 3 m-cy a mam ochotę wyjść i nie wrócić, niestety robię ten błąd, że strzelam focha i się nie odzywam, nie zauważy sam, że trzeba śmieci wyrzucić (jak nie przygotuje worka i nie postawię pod drzwiami), że w łazience syf, że 2 cm kurzu, niestety nie sądzę, aby rozmowa pomogła :/

    Polubienie

    1. Przywiąż mu te śmieci do nogi, albo podstaw worek zaraz pod drzwiami. 🙂 Jak się o niego potknie to weźmie. 😀 U mnie działa, a mąż ma dwie lewe ręce do sprzątania. W domu miał wszystko na tacy podane 😦

      Polubienie

  3. to chyba takie wpisane jest, takie naturalne, że te wszystkie sprzątania to takie kobiece prace. wyszłam właśnie z takiego założenia, że mieszkamy razem, to sprzatamy razem, nie ma podziału obowiązków. ale nie zawsze jest fajnie i i ramię w ramię wieszamy pranie, czy zmieniamy opony. tez nie zawsze obywa się bez gadania, że on właśnie umył kibel.

    Polubienie

  4. Moja historia jest trochę podobna, tyle ze ja od samego początku miotała się, ze to wspólny dom i wspólne dziecko. Pare ładnych lat to trwało, i tych „jebniec w stół” było chyba kilkaset, ale dałam radę 👍 Wypisałam któregoś dnia na kartce co to jest to „inne”, które samo się robi oprócz mycia podłóg (raz na M-C to robił) o prasowania. Wszystko ze szczegółami, łącznie z tym myciem kibla i jak to się robi. Później podzieliłam zadania na pół i co tydzień zmiana, żeby nie kweczal, ze dałam mu gorsza robotę. Kartka zwisła na lodowce i teraz jest prawie idealnie (na tej kartce zapomniałam dopisać np. o słabiutki łóżka, zmianie pościeli i kilku innych i…. robi to tylko gdy rykne już naprawdę wściekła. Faceci są bardzo prości albo bardzo sprytni- nie było na kartce, nie było tematu 😤😉)

    Polubienie

  5. AMEN siostro. AMEN.
    Spotykalam sie kiedys z takim, ktory mi powiedzial, ze „jego mama pranie mu sklada do szuflad”. Zabilam smiechem.

    Moj maz za haslo „pomaga” sie obraza. (Podobnie jak malo nie wyszedl z siebie, gdy ktos nazwal go Mr. Mom, gdy podzielilismy sie urlopem rodzicielskim).
    Moge by drazniona przez moja tesciowa, ale do konca zycia i jeden dzien dluzej bede jej wdzieczna, ze nie odganiala niczego od nikogo miotla, a nauczyla obslugi pralki, mopa i zlewu z przyleglosciami. Wszystkich trzech synow.

    Polubienie

Dodaj komentarz